piątek, 7 sierpnia 2015

Rozdział 12

Na moje nieszczęście leciała wolna piosenka. Czułam skrępowanie, a zarazem motyle w brzuchu. Zbliżyliśmy się do siebie tak, jak tańczyliśmy kiedyś. Przyciśnięci ciałami, moje dłonie na jego klatce piersiowej, a jego nisko na moich biodrach. To była magiczna chwila. Wpatrywaliśmy się prosto w oczy, nie były potrzebne słowa, oboje doskonale wiedzieliśmy co przekazywaliśmy spojrzeniami. W moich widział ból, smutek, miłość, a ja w jego widziałam wyrzuty sumienia z odrobiną uwielbienia. Miło było wiedzieć, że nie byłam mu obojętna. Alkohol zrobił swoje. Zaczęłam się zastanawiać, co by były gdyby Zayn nigdy mnie nie zdradził, jakby wyglądało nasze życie? Tego wieczora kiedy ich przyłapałam zamierzałam powiedzieć mu o ciąży. Byłam ciekawa jakby zareagował, czy byłby dobrym ojcem i czy nadal bylibyśmy razem, ale odpowiedzi na te pytania już nigdy nie było dane mi poznać. Nadal byliśmy blisko siebie, czując zapach tytoniu pomieszany z miętą przeszły mnie dreszcze. To była niesamowita chwila. Niestety skończyła się szybciej niż bym sobie tego życzyła. Skończył się wolny taniec, był jakiś klubowy kawałek. Zmieniliśmy tempo tańca, może spowodował to alkohol, ale teraz ocierałam się o jego krocze.
- Wyglądasz tak cholernie gorąco w tej sukience i w ogóle nie widać, że byłaś w ciąży. - Wymruczał mi do ucha, jeżdżąc dłońmi po moim ciele. To była bardzo przyjemna pieszczota. W odpowiedzi wydałam z siebie jedynie jęk, nie miałam siły na nic innego. Czułam jego prężącego się penisa przez spodnie. Powinnam oprzytomnieć, ale przez procenty w moim organizmie nie myślałam trzeźwo. Chciałam go pocałować. Naprawdę chciałam, ale nie mogłam. Poszliśmy do baru i wypiliśmy po jeszcze jednym shotcie, stawałam się coraz bardziej pijana. Moje zmysły były przyćmione Malik chwycił mnie i prowadził, nie wiedziałam dokąd, ale pozwoliłam mu na to. Znaleźliśmy się w jakimś rzadko uczęszczanym korytarzu, byliśmy tam tylko my, nikt nie mógł nam przeszkodzić. Wtedy poczułam jak jego wargi rozbijają się o moje, to był pierwszy pocałunek, na który pozwoliłam. Niesamowite. Tylko to słowo może opisać tamtą chwilę. Instynktownie cofnęłam się do tyłu, aż plecy nie zderzyły się ze ścianą. Chłopak przywarł do mnie całym ciałem. Każdy mięsień był wyraźnie odczuwalny. I znów te dreszcze. Błądziłam dłońmi po całym ciele, próbując dotknąć każde możliwe miejsce. Pocałunek był pełen pasji, tęsknoty, smutku, miłości, przekazywaliśmy nim wszystkie emocje. Z każdą chwilą stawało się coraz bardziej namiętnie. Odpinałam guziki od jego koszuli, a on pieścił moje uda. Miałam płytki i urywany oddech. Teraz całował moją szyję, jęczałam i odchylałam głowę do tyłu z przyjemności. To był mój czuły punkt, a on dobrze o tym wiedział i potrafił to wykorzystać. Ścisnął moje piersi, a ja pisnęłam, nie spodziewałam się tego. Znów złączyliśmy się w pocałunku. Chwycił mnie za pośladki, podskoczyłam i objęłam go nogami w pasie. Dawno nie było mi tak dobrze. Wgryzłam się w szyję Zayna i zaczęłam ją mocno ssać, zamierzałam zostawić po sobie ślad, miał przyśpieszony oddech.
- Lissa? - Cholera to był Niall. W jednej sekundzie oprzytomniałam i zdałam sobie sprawę z tego co mogłoby się zaraz wydarzyć. Przecież zrobiłabym dokładnie to samo co zrobiła mi kiedyś Perrie. Może jej nienawidziłam, ale nigdy nie zamierzałam zrobić tego samego. Pamiętam ile miesięcy przez to przepłakałam. - Co ty wyprawiasz Zayn? Próbujesz ją wykorzystać gdy jest pijana? Żałosne. Chodź kochanie. - Wyciągnął w moim kierunku dłoń, którą po lekkim wahaniu chwyciłam. Oddaliłam się od Zayna. Poczułam ulgę, ale spoglądając na jego twarz widziałam tylko wściekłość. Przytuliłam się do Nialla. Czułam się upokorzona, jak mogłam być tak głupia i pozwolić by zaszło to tak daleko? Miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
- Lissa, powiedziałem twojej ciotce, że odwiozę z tobą Jake'a do hotelu, ona już pojechała i będzie tam na nas czekać. Chodź.
- Przyznaj się! Zdradziłaś mnie z Niallem i to jest jego dziecko! - Wydarł się. Wzdrygnęłam się. - Jesteś zwykłą dziwką, pieprzyłaś się z moim przyjacielem będąc ze mną. Nie chcę cię widzieć na oczy! - Poczułam się jakbym dostała w twarz. Usłyszenie czegoś takiego z ust miłości życia nie było przyjemne. Chciało mi się płakać, ale nie mogłam mu jeszcze tego powiedzieć. To nie był odpowiedni czas i miejsce. Z oczu spływały mi pojedyncze łzy.
- Wiesz co Zayn? Jesteś dupkiem. - Powiedziałam na odchodne. Przytuliłam się do ramienia Horana, gdy ten mnie uspokajał i pozwoliłam mu się prowadzić do Jake'a. Mój przyjaciel wziął małego na ręce i wyszliśmy z nim przez tylne wejście. Tam czekał już na nas samochód. W środku rozkleiłam się kompletnie. Z cichego łkania przeszłam na głośne i intensywne płakanie. Niall cały czas uspokajająco gładził mnie po plecach, ale to było na nic. Czułam się pusta w środku, jedyna nadzieja na nasze jakieś porozumienie właśnie poszła do piachu. Zniszczył wszystko i przez co? Przez alkohol. Co mu przyszło do głowy? A mi? Co mi się stało, że pozwoliłam mu się pocałować? A co gorsza, że mogłoby dojść do czegoś więcej? Nie myślałam jasno, to jest pewne.
Siedziałam w swoim pokoju hotelowym i płakałam, nie chciałam być sama, więc poprosiłam blondyna, aby dotrzymał mi towarzystwa, nie miał z tym problemu. Wypłakiwałam się w jego ramię, a on bez słowa mnie obejmował. Jako jedyny zawsze doskonale wiedział czego potrzebowałam. Nie musiałam nic mówić. Był prawdziwym przyjacielem, takim, na którego zawsze mogłam liczyć. Żałowałam, że na imprezie nie miałam okazji porozmawiać z Justinem, uwielbiałam tego chłopaka i chciałabym go poznać, ale oczywiście Zayn wszystko zniszczył, zresztą jak zwykle.
Następnego dnia kompletnie nie miałam ochoty iść na premierę filmu chłopców, ale obiecałam Niallowi, nie chciałam go zawieść. Premiera była o 18, więc miałam dużo czasu na przygotowanie się. Od rana postanowiłam udać się do rodziców. Nie było to łatwe, w końcu mój ojciec się mnie wyparł. Pomyślałam, że jeśli zabiorę ze sobą Jake'a nie będzie tak źle. Byłam zdenerwowana, pociły mi się dłonie. Wzięłam głęboki oddech i zadzwoniłam do drzwi. Oczekiwanie aż mama mi otworzy zdawało się trwać w nieskończoność. Kiedy w końcu ujrzałam jej twarz byłam w szoku, wcale się nie zmieniła. Spojrzawszy na nią widziałam zaskoczenie, smutek, ale także radość. A ja? Poczułam wielką ulgę widząc ją, nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo za nią tęskniłam. Bez zastanowienia rzuciłam się na nią w mocnym uścisku, z moich oczu poleciały łzy.
- Moja córcia! - Zapłakała. Stałyśmy na progu i obie płakałyśmy, ale nie obchodziło mnie to. W tej chwili liczyło się dla mnie tylko to, że nareszcie, po tak długim czasie zobaczyłam moją mamę. - A to jest na pewno Jake... - Zagruchała do chłopca.
- Mamo, kto to jest?
- To jest babcia Bethanny, synku. - Uśmiechnęłam się. Mama wzięła go na ręce i jeszcze bardziej się rozpłakała. Ucieszyłam się widząc Jake'a takiego rozradowanego. W końcu miał babcię.
- Bethanny kto przyszedł, że zajmuje ci to tyle czasu? - Usłyszałam głos ojca. Zadrżałam, akurat jego nie chciałam tu spotkać. Na to nie byłam gotowa.
- Roger, chodź tu. Nie uwierzysz, Alyssa przyjechała!
W drzwiach stanął mój ojciec, a ja znieruchomiałam.
- A co ona tu robi? Jeszcze z nim? - Prychnął. Zabolało mnie to. Nie przypuszczałam, że on będzie się dalej tak zachowywać. Starałam się powstrzymać łzy, lecz było to ciężkie.
- Tato.. - Zaczęłam
- Nie nazywaj mnie ojcem. - Powiedział twardo. - Beth jeśli chcesz z nią porozmawiać proszę bardzo, ale wychodzę. - Z tymi słowami przecisnął się obojętnie obok mnie i poszedł. Chciałam płakać.
- Nie przejmuj się nim skarbie. Wejdźmy do środka.
Dom nie zmienił się ani trochę, był taki jakim go zapamiętałam, te same meble, nawet ten sam zapach. Miło było tu wrócić.
- Napijesz się kawy? - Spytała idąc do kuchni. Rozmawiałyśmy tak długo, aż straciłam poczucie czasu, kiedy spojrzałam na zegarek była już 16:30 co oznaczało, że miałam tylko półtorej godziny do przyjazdu Nialla, a ja nadal siedziałam u mamy. Tak dobrze mi się z nią rozmawiało, ona naprawdę żałowała tego wszystkiego, nie chciała żeby to się tak potoczyło, ale nie miała dużego wpływu na ojca. Chciała to zmienić. Pośpiesznie wstałam i wytłumaczyłam jej sytuację oraz przeprosiłam, że tak szybko wychodziłam, wtedy ona zaproponowała coś zadziwiającego, chciała zająć się Jake'iem , mały nie miał żadnych ubrań, to był mój jedyny argument.
- Zadzwonię do Destiny i jestem pewna, że nie będzie miała nic przeciwko temu, aby przywieźć mi tu trochę jego rzeczy.
- Co ty na to Jakey? Chcesz zostać u babci?
- Tak! Tak! - Mały bardzo się cieszył, więc nie zostało mi nic innego jak mocno się z nim pożegnać i iść. Prędzej powiedziałam jeszcze mamie jak ma się nim zająć.
- Kochanie nie pouczaj mnie, w końcu ktoś cię wychował. - Zaśmiała się. -  A teraz idź, bo nie zdążysz. Będziemy cię oglądać w telewizji. - Przytuliłam ją mocno i poszłam.

_________________________________________________
Ale nawaliłam! Nawet nie wyobrażacie sobie co się u mnie działo... Rozdział miał być jeszcze w czerwcu, ale nie dałam rady bo straciłam wszystkich przyjaciół. Zrobili ze mnie zwykłą dziwkę, ale nie o tym... Po prostu dużo mi się na głowę zwaliło i nie dałam rady. Przepraszam, mam nadzieję, że ktoś tutaj jeszcze jest...Proszę o komentarze, nawet zwykłe kropki. Muszę wiedzieć czy ktoś to jeszcze czyta.
Jeszcze jedna prośba, jeśli możecie to polecajcie bloga na twitterze, na swoich blogach, a ja postaram sie jakoś odwdzięczyć ! MuchLove x

6 komentarzy:

  1. Wow, nawet nie wiesz jak się cieszę, że w końcu do nas wrociłaś <3
    Mam nadzieję, że teraz bd dodawać regularnie!
    Rozdział jak zawsze super i ja już chcę nexta xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Wróciłaaaaaaaś! <3
    Rozdział super i czekam na kolejny :D
    @Elissabetthh

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaczęłam czytać twojego bloga i jestem pod wrażeniem. Świetlna robota.

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam! Na każdy rozdział nie mogę się doczekać :D mam nadzieje, ze tym razem "spotkamy" się szybciej ;) buziaki i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie jestes sama,rozdział był orawie rok temu a ja dopiero teraz zaczęłam czytać to opowiadanie,mimo te że nestem belieber to opowiadanie mnie oczarowało ciekawa fabuła
    Być może nie napisałabym tego komentarza gdyby nie to co napisałas pod rozdziałem...
    Wiem co czujesz bo miałam tak samo,pewnie czuejsz się z tym okropnie,słysząć te fałszywe plotki z ust kiedyś ci bliskich osób
    Nie przejmuj się nimi nie są Ciebie warci,głowa do góry kochana życzę Ci wszystkiego dobrego
    Mam nadzieje że sytuacja się poprawiła
    Odpisz mi jeśli nadal tu zaglądasz
    'Merci

    OdpowiedzUsuń