środa, 21 grudnia 2016

Rozdział 14

Zayn
Gdzie ja jestem? To była moja pierwsza myśl po przebudzeniu. Przecież to nie był ani mój apartament, ani żadnego z chłopaków, tyle razy u nich spałem, że pamiętam wszystkie szczegóły. W dodatku strasznie bolała mnie głowa i nic nie pamiętałem. Jedynie wiedziałem, że wczoraj trochę wypiłem, ale czy aż tyle żebym teraz nic nie pamiętał? Nie, to niemożliwe, od czasu... A zresztą, nieważne. Na stoliku obok mnie leżała tabletka i szklanka wody, zapewne na kaca. Nie myśląc wiele szybko ją zażyłem. Wtedy rozejrzałem się dokładniej po pokoju i CHOLERA JASNA! Chciałem krzyczeć! To był Alyssy, mojej Alyssy. Co ja tu kurwa robię? W głowie miałem kompletny mętlik i zero pojęcia dlaczego przyszedłem akurat do domu rodziców Aly... Ostatni raz kiedy tutaj byłem nie był zbyt szczęśliwy.
- Aly, kochanie. Daj mi to wszystko wyjaśnić. Chciałem cię przeprosić...
- Daruj sobie to dupku! - Przerwała. - Jesteś kompletnym dupkiem! Jak mogłeś mi to zrobić? Jeszcze z taką dziwką! Brzydzę się ciebie. - Jej głos ociekał jadem. Nie winiłem jej, sam na miejscu Aly zrobiłbym i powiedział dokładnie to samo.
- Błagam cię, daj mi jeszcze jedną szansę, to był jeden głupi błąd. - Próbowałem się tłumaczyć.
- Zdradę nazywasz głupim błędem? A ile razy zamierzasz jeszcze popełnić ten "głupi błąd"? - Zrobiła cudzysłów w powietrzu i zadrwiła. Czułem się już na straconej pozycji. 
- Przepraszam! - Wyrzucam z siebie. - Obiecuję ci, że to się już więcej nie powtórzy.
- Nie wierzę ci! Przyszłam tam, bo chciałam z tobą porozmawiać o czymś naprawdę ważnym, ale skoro dla ciebie najważniejsze jest zabawianie się na boku i robienie ze swojej dziewczyny idiotki to proszę bardzo rób to dalej, ale tak jak powiedziałam, z nami koniec. Nie chcę cię znać i nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Miłej reszty życia, a teraz wynoś się stąd. - Wypchnęła mnie za drzwi i zamknęła mi je przed nosem. Nie odszedłem. Stałem tam dalej jak taki idiota. Przez drzwi słyszałem jej płacz, chciałem do niej podejść, przytulić i powiedzieć, że będzie dobrze, ale nie mogłem. Dobrze wiedziałem, że jej łzy to tylko i wyłącznie moja wina. Nie wiem co wtedy we mnie wstąpiło, może to przez alkohol. Nie. Potrząsnąłem głową. Nie mogę zrzucać tego na alkohol, to po prostu się stało i już. Będę musiał z tym żyć do końca życia. 
Otrząsnąłem się z tego smutnego wspomnienia, jak ja mogłem zrobić coś takiego Aly? Przecież ona jest cudowna. Naprawdę żałowałem tego co się stało i nadal żałuję. Zastanawiałem się jakby wyglądało nasze życie gdybym nigdy jej nie zdradził. Po chwili coś sobie przypominam. Ona ma dziecko. Jake ma cztery lata, a niecałe pięć lat temu się rozstaliśmy. Czyli musiała mnie zdradzić, bo to niemożliwe żeby to było moje dziecko, ponieważ zawsze się zabezpieczaliśmy. Co za cholerna egoistka, mnie obwiniała o zdradę, a sama to zrobiła. Japierdolę. Jak ona mogła!?
Usłyszałem z korytarza krzyk, chciałem to zignorować, ale wtedy zdałem sobie sprawę, że był to krzyk Alyssy, więc nie myśląc zbyt długo szybko wstałem, aby sprawdzić co się stało.

Alyssa
Kiedy w końcu udało mi się położyć pijanego Zayna zaczęłam się zastanawiać gdzie mam spać, skoro on spał w moim łóżku, a pokój gościnny był zajęty przez Jake'a. W końcu zdecydowałam, położyłam się na łóżku, w końcu było moje! Oczywiście leżałam na samym brzegu, byleby jak najdalej od niego. Długo nie mogłam zasnąć. Po głowie wciąg krążyły mi jego słowa, on naprawdę powiedział, że mnie kocha...Szkoda, że był pijany, lecz czy ludzie nie powtarzają, że człowiek pijany zawsze mówi prawdę? Nie miałam pojęcia co z tym zrobić. Z jednej strony cieszyło mnie to, że znów jestem tak blisko niego, jego bliskość zawsze dodawała mi siły, a z drugiej strony czułam się tym strasznie przytłoczona. To było naprawdę dziwne, znowu go czuć...tak...tak jak kiedyś. Stop! Przestań! Cały czas się upominałam, nie mogłam tak myśleć.
Następnego ranka obudziłam się naprawdę wcześnie, nie mogłam spać przez obecność Zayna. Żeby się chociaż trochę obudzić poszłam wziąć zimny prysznic. Chłodna woda pobudzała wszystkie moje komórki do pracy, dzięki czemu czułam się już znacznie lepiej. Niestety. W końcu dałam upust swoim emocjom, ale tym razem nie płakałam, tym razem uderzyłam z całej siły w płytki.
- Agh, kurwa! - Wydałam z siebie wręcz zwierzęcy ryk. Bolało jak jasna cholera. CO JA SOBIE MYŚLAŁAM WALĄC W TĄ ŚCIANĘ?! Wyrzucałam sobie. Bałam się spojrzeć na rękę, jednak musiałam to zrobić prędzej czy później. Kiedy ją zobaczyłam zrobiło mi się niedobrze. Z kostek sączyła się ciurkiem krew i nie chciała się zatrzymać. Przed oczami zobaczyłam czarne plamy. Drzwi od łazienki zostały otworzone z wielkim impetem, a później już nic nie pamiętałam. No tak cóż, jak już zauważyliście strasznie panikowałam na widok krwi. Kiedy się ocknęłam leżałam w salonie, a obok mnie stała moja mama. Wzrokiem szukałam taty, ale matka tylko smutno pokiwała głową. Wyszedł. No jasne, że tak, przecież nie mógł znieść mojego widoku, tak się mnie wstydził. Powoli obejrzałam dłoń. Była zabandażowana.
- Zayn cię przyniósł po tym jak usłyszał twój krzyk. A przy okazji moja panno, co Zayn robił tutaj w domu o godzinie 10 rano? - Podniosła jedną brew.
- Przyszedł w środku nocy pijany i nie chciałam żeby was obudził, więc go wpuściłam. - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Dziecko, powiedz mi, czy on wie kto jest ojcem Jake'a? - Wszyscy wiedzieli, że to on nim jest, ale jak widać Zayn był zbyt ślepy, aby dostrzec oczywiste podobieństwa między nim a moim synem.

Drogę na lotnisko spędziłam w ciszy, Jake spał, a ciotka najwyraźniej widziała, że nie mam ochoty na rozmowę toteż siedziała cicho. Cały czas zastanawiałam czy napisać do Zayna, w końcu postanowiłam napisać tylko krótkie "dziękuję za pomoc." a w odpowiedzi dostałam oziębłe "nie ma za co."
Chciałabym aby tamta noc nigdy się nie wydarzyła, żeby nigdy nie powiedział, że mnie kocha, a najlepiej to chciałabym żebym nigdy go nie spotkała. Wtedy moje życie byłoby o wiele mniej skomplikowane.
Kilka tygodni później razem z Nickiem mieliśmy nagraną płytę i wkrótce miała się odbyć jej premiera nawet zaplanowaliśmy małą trasę koncertową, oprócz tego byłam w trakcie dogrywania ostatnich poprawek i również moja solowa płyta zbliżała się wielkimi krokami, brakowało nam tylko jednej jedynej piosenki na zakończenie. Pewnego wieczoru siedziałam na werandzie i rozmyślałam. Próbowałam coś napisać, ale w moim zeszycie miałam nabazgrane same bzdury, nic z tego ani trochę nie przypominało Skyscraper. Musiałam coś wymyślić.
Wtedy wpadło mi coś do głowy. Pomyślałam o duecie. W głowie zaczęłam układać melodię, wiedziałam już czego chcę. To miała być piosenka na rozstanie. Po godzinie brzdąkania miałam już całą melodię i połowę tekstu. Miałam mały dylemat czy ma być harmonia, czy może każdy miał się jakoś wyróżniać. Stwierdziłam, że tym będę martwić się później. Zadowolona odłożyłam gitarę i weszłam do środka. Lydia oglądała jakiś kanał plotkarski, cała ona.
-Mamy zaszczyt poinformować państwa jako pierwsi, że Zayn Malik gwiazda One Direction i Perrie Edwards gwiazda Little Mix już planują ślub. Kiedy zaręczyny wyszły na jaw nikt z nas nie sądził, że do ślubu dojdzie tak szybko. Dziewczyna szczęśliwa przyznała w wywiadzie, że ślub odbędzie się na wiosnę. 
Prychnęłam. Zorientowawszy się, że jestem w pokoju i słucham szybko przełączyła kanał, zupełnie nie wiem dlaczego.
- Myślę, że napisałam w końcu piosenkę, która będzie zakończeniem płyty, tylko, że napisałam duet. - Powiedziałam po chwili ciszy. Przez chwilę Lydia trwała jakby w zawieszeniu, a po chwili rzuciła się na mnie z piskiem. Zaczęła mi gratulować. Jutro chciałam pokazać producentowi dwa duety...Jeden był stary, napisałam go kiedy wyszła na jaw zdrada Zayna. Napisałam go w trochę innym stylu, ponieważ nie chciałam sprawiać żeby Zayn czuł się niezręcznie, mimo tego co mi zrobił nie chciałam go stawiać w tak złym świetle, napisałam tekst tak, aby nie obarczał go winą. Żeby ludzie po prostu myśleli, że to zwykły, nic nie znaczący dla mnie tekst. Po tej zdradzie byłam naprawdę załamana, a jedyny sposób, który choć trochę mnie uspokajał to właśnie pisanie piosenek, z tamtego okresu miałam pełno tekstów, które nie nadawały się na płytę, ani na to by ujrzeć światło dzienne, ale dużo dla mnie znaczyły. Nie byłam pewna czy chcę aby Sean ją zobaczył, ale pomyślałam, że nie mam nic do stracenia, gdyby miał do niej wątpliwości na pewno byłby ze mną szczery.
- Co z Jake'iem? - Spytałam kiedy w końcu wypuściła mnie ze swojego uścisku.
- Był bardzo zmęczony po przedszkolu, więc położyłam go do spania.
- Mam wrażenie, że przez tą płytę, całe to zamieszanie wokół mnie i przez to gówno z Zaynem jestem coraz gorszą matką. - Zaszlochałam. Już tak długo to w sobie dusiłam, że poczułam wielką ulgę kiedy się przed kimś przyznałam. Czułam się wtedy tak jakbym zawiodła jako matka. Miałam ochotę rzucić całą tą karierę piosenkarki i po prostu spędzać czas z moim synem, ale z drugiej strony ciężko było mi się na zdecydować, bo to od zawsze było moje największe marzenie. Jako nastolatka nie pragnęłam niczego więcej jak własnej płyty, własnej trasy koncertowej i wspaniałego, przystojnego chłopaka, który też jest piosenkarzem...Cóż, prawie nic mi się z tego nie udało, ale nie żałuję, bo mam Jake'a, którego kocham tak mocno jak nikogo innego. Dla niego byłam gotowa zrobić wszystko, dosłownie wszystko.
- Nie jesteś złą matką, Lissa. To, że masz teraz trochę więcej na głowie i spędzasz mniej czasu z Jake'iem, wcale nie oznacza, że jesteś potworem. Kochasz go, a to jest najważniejsze. Poza tym nie jest mu źle, ma wokół siebie tylu ludzi, którzy nad nim skaczą, że mały pewnie jest najszczęśliwszym czterolatkiem, no bo popatrz, ja straciłam dla niego głowę, twoja ciocia, mój ojciec i na Boga, nawet Nick Jonas i Niall Horan absolutnie go uwielbiają. Nawet twoi rodzice, którzy nie chcieli cię widzieć kiedy zaszłaś w ciążę, go pokochali.
- Dziękuję ci, że jesteś taką wspaniałą przyjaciółką. Zawsze mogę na ciebie liczyć i naprawdę to doceniam. Co ja bym bez ciebie zrobiła?
- Dobra, koniec tej ckliwości. Zagraj mi te piosenki. - Zaśmiałam się. Tylko moja przyjaciółka potrafiła tak szybko zmienić nastrój, naprawdę ją za to kochałam.
Nazajutrz wstałam dużo wcześniej niż powinnam, ale chciałam zrobić coś dla Jake'a. Przygotowałam mu pyszne śniadanie, naleśniki z nutellą, on za nią szaleje, ale które dziecko jej nie uwielbia? W każdym razie raz na jakiś czas przecież nie mogłam mu odmówić słodyczy. Mały był ogromnie szczęśliwy kiedy zobaczył co dla niego zrobiłam. Szybko wszystko zjadł, pomogłam mu się ubrać i razem wyszliśmy z domu. Posadziłam go w foteliku upewniłam się, że jest odpowiednio zapięty po czym zajęłam swoje miejsce. Do jego przedszkola był tylko kawałek więc drogę przebyliśmy bardzo szybko. Zaprowadziłam go do jego sali, obiecałam, że przyjadę go też odebrać i ucałowałam mojego chłopca na pożegnanie. Udałam się do studia nagraniowego, wzięłam głęboki wdech, denerwowałam się, moje dłonie mi się pociły, bałam się tak bardzo odsłonić przed innymi.
Przywitałam się ze wszystkimi obecnymi i przeszłam od razu do rzeczy.
- Więc napisałam wczoraj tekst...to jest duet i oczywiście trzeba będzie nanieść poprawki, ale wydaje mi się, że nie jest taki zły...
- Poczekaj, hej uspokój się. Najpierw pozwól mi spojrzeć na ten tekst i wtedy możesz mówić, czy jest zły czy nie, okej? - Pokiwałam tylko głową. Przypomniałam sobie o drugiej piosence.
- Tu mam jeszcze jeden, który może się nadawać.
- Obydwie są napisane na duet?
- Tak
- W takim razie zaśpiewaj mi tą. - Podał mi tekst jednej z nich. Oczywiście musiała być TA.
- Cały duet?
- Ah, masz rację. Zapomniałbym o mojej małej niespodziance dla ciebie. - Wtedy do pomieszczenia wszedł nie kto inny jak Shawn Mendes. Myślałam, że zacznę krzyczeć jak nastolatka, może i miałam dwadzieścia lat, ale ten chłopak był genialny. Jego głos sprawiał, że przy każdej smutnej piosence, a przy każdej radosnej chciało mi się tańczyć.
- Cześć Alyssa. - Przywitał się ze mną szybkim przytuleniem. Moje nogi były jak z waty.
- Hej, Shawn. To dla mnie wielki zaszczyt cię poznać.
- Nie przesadzaj, w końcu to ty jesteś wzorem do naśladowania. - Zacytował, któryś z magazynów, gdzie o mnie pisali. Dzięki temu uspokoiłam się i zaśmiałam. Wiedział jak rozluźnić ludzi w jego towarzystwie.
- Pokaż mi twój tekst, zacznij śpiewać, a ja się do ciebie dostosuję. Co ty na to? - Uśmiechnął się. O Boże, o Boże, Shawn Mendes będzie ze mną śpiewać! Krzyczała moja podświadomość.
- W porządku. - Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam.

________________________________________________
Okej, więc tak. Chciałabym częściej tutaj coś dodawać, ale po prostu jest mi ciężko tym bardziej, że chyba nikt już tego nie czyta. Więc jeśli to przeczytałeś, proszę zostaw komentarz pod rozdziałem nawet zwykłą kropkę, czy ochrzan o to, że tak długo nic nie było. Ale po prostu zostaw komentarz.
Możecie pisać do mnie na tt, staram się odpowiadać, chociaż jestem rzadko kiedy aktywna. Twitter albo jeśli chcecie możecie pisać na maila :)