niedziela, 23 listopada 2014

Rozdział 5

Alyssa.

Nie mogłam uwierzyć kiedy zobaczyłam przede mną uśmiechającego się Harry'ego i skołowanego Nialla. Nic się nie zmienili. Spotkanie ich to był wielki szok, ale ich obecność świadczyła o tym, że Zayn też gdzieś musiał być. Chciało mi się płakać, cieszyć, a jednocześnie miałam ochotę mu przywalić. Czy ja staję się bipolarna? Pomyślałam. Jeśli tam był to oznaczało, że musiał słyszeć moją piosenkę...Ciekawe czy choć trochę go poruszyła? Zaraz, przecież to nie powinno mnie obchodzić.
- Zmieniłaś się. - Powiedział Niall, kiedy w końcu mnie puścił. - Jesteś jakaś większa. - Śmiał się.
- Och zamknij się, jestem tylko kilka centymetrów niższa od ciebie. - Wytknęłam mu język.
- I ty niby masz dwadzieścia lat? - Zadrwił.
- I ty niby masz dwadzieścia lat. - Powtarzałam dziecinnym głosem.
- Bardzo dojrzale. - Próbował być poważny, ale nie mógł wytrzymać.
- Bardzo dojrzale. - Mówiłam z językiem na wierzchu, stojący obok nas Harry już śmiał się na cały głos, ale my dalej próbowaliśmy się nie zaśmiać.
- Dobra poddaję się. - Podniósł ręce do góry. Wystawiłam mu język i zaczęłam się śmiać, po czym cała nasza trójka śmiała się w wniebogłosy. Po wszystkim przeprosiłam chłopców i powiedziałam, że niestety muszę iść, Jake był za długo z dala ode mnie, ale tego im nie powiedziałam. Uznałam, że to nie jest konieczne, a poza tym nie miałam tyle czasu i byłam pewna prawie w stu procentach, że Zayn jest gdzieś blisko i może wszystko usłyszeć. Umówiłam się z Niallem na jutro i po południu mieliśmy iść do kina. W mojej garderobie czekała na mnie Lydia z Jake'iem, tak wiem mówiłam, że był zbyt długo z dala ode mnie, ale naprawdę nie lubiłam się z nim rozstawać nawet na chwilę. Zaczęły się wakacje, więc nie musiałam się przejmować studiami. Zaczęłam myśleć o tym jak potoczyło się moje życie po tym jak poznałam Zayna. Dopiero wtedy czułam, że żyję, ale też wtedy moje życie się skomplikowało, od tamtego czasu nie rozmawiam z tatą, oczywiście nie żałuję, że urodziłam Jake'a, ale żałuję, że mój związek tak szybko się skończył. Byłam z nim szczęśliwa, co do tego nie mam wątpliwości, ale po rozstaniu popadłam w głęboką depresję, jedynym powodem dla którego wtedy jadłam była moja mała fasolka. Czułam pustkę, którą pozostawił po sobie Malik i już nigdy jej nie zapełniłam, kochałam Dylana i Lydię, ale nie w ten sposób co jego. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że starałam się pokochać O'Brien'a, lecz nie potrafiłam darzyć tych samych uczuć do kogoś innego niż mój kochany brązowooki anioł.
- Halooo, Lissa żyjesz? - Lydia machała ręką przed moją twarzą. Na długo odleciałam?
- Na jakieś pięć minut. - Odpowiedziała. - Myślałaś na głos. - Dodała widać moją skonsternowaną minę.
-Słyszałam, że One Direction tu jest, czy ty...
- Nie, nie widziałam go, za to umówiłam się z Niallem na jutro. - Przerwałam jej, bo doskonale wiedziałam co zamierzała powiedzieć.
- Tylko proszę, bądź ostrożna. - W tym zdaniu kryło się coś więcej, widziałam po spojrzeniu jakim mnie obdarzyła. Nie chodziło jej żebym uważała na wszystko co jest związane z Niallem, ale chodziło jej o samego chłopaka.
- Możesz mi wierzyć, Niall to najmilszy chłopak jaki istnieje. Jest na mnie trochę zły, że zerwałam z nim kontakt, ale nie jest chamem.
- Ufam ci i wierzę, że nie zrobisz nic głupiego, choćby ze względu na Jake'a. A teraz chodźmy na zakupy, bo mam wielką ochotę kupić sobie jakieś kiecki. - - Nawet o tym nie myśl, ciebie też jakoś obkupimy żebyś miała czym pokazać Malikowi co stracił. - Dodała szybko kiedy zobaczyła moją minę. Mimo wspomnieniu o Zaynie jedynie się zaśmiałam.
- Niech ci będzie, ale nie przymierzę więcej niż 10 sukienek, to jest nasz limit, pamiętasz?
- Dobra, dobra. Stoi, dziesięć sukienek...- Po chwili chytrze się uśmiechnęła. Ten uśmiech nie wróżył nic dobrego. - Ale nic nie wspominałaś o spódniczkach i bluzeczkach.
No to się zaczyna. Pomyślałam. Doszłam do wniosku, że im prędzej się zgodzę tym prędzej będę z powrotem w domu.
- Zaraz zadzwonię do Dylana i powiem, że dzisiaj znów robi za niańkę.
- Zaczekaj, moja ciocia mówiła, że w końcu chciałaby zająć się trochę Jake'iem, bo rzekomo jej tego brakuje.
- W takim razie zabierajmy się stąd i jedziemy na zakupy. - Pisnęła. Zaśmiałam się z reakcji przyjaciółki, ale wyszłam razem z nią, w międzyczasie trochę myślałam, a to ci niespodzianka, o Zaynie, a później moje myśli przeszły na Horana. Jak mogłam być tak głupia i przez Malika zerwać przyjaźń z moim najlepszym przyjacielem? Przecież na nim nigdy się nie zawiodłam, ale wtedy chyba nie myślałam jasno, targały mną emocję, co prawda Niall przez długi czas próbował się ze mną skontaktować, ale ja nie odbierałam, a na końcu zmieniłam numer.
Po godzinie zakupów czułam jak moje nogi stawały się coraz cięższe, więc postanowiłyśmy zrobić sobie przerwę, ale na pewno mi nie odpuściła, bo nie miałyśmy nawet dziesięciu sukienek, przymierzyłam ich chyba z tonę, a Lydia wybrała może tylko trzy, które według niej "były dla mnie uszyte" i do tego kupiłyśmy kilka bluzek, oraz dwie spódnice, przechodząc koło sklepu z ubrankami dla dzieci po prostu nie mogłam się powstrzymać i nakupowałam Jake'owi mnóstwo ciuszków. Tak, wiem mój synek był rozpieszczany, ale tylko tyle mogłam zrobić po tym jak na początku go nie chciałam. To nie tak do końca, że go nie chciałam, bo chyba bardziej się bałam, że sama nie dam rady, ale jak widać, z pomocą innych świetnie sobie radziłam w roli matki.
- Przepraszam, ale mogłabym prosić o autograf? - Podeszła do nas grupka dziewczyn. Byłam zszokowana kiedy poprosiły mnie o autografy i o zdjęcia, to było dla mnie coś nowego, ale strasznie miłym uczuciem było, że mogłam kogoś uszczęśliwić zwykłym podpisem i zdjęciem. Z uśmiechem na ustach podpisałam im kartki i z każdą zrobiłam sobie kilka zdjęć, nawet chwilę z nimi porozmawiałam.
- Twój teledysk jest świetny, a piosenka jeszcze lepsza. Czekamy na więcej. - Odezwała się jedna z nich.
- Sama napisałaś tą piosenkę? - Dodała inna z nich.
- Całkowicie sama. - Wyszczerzyłam zęby w głupkowatym uśmiechu, przez co wszyscy dookoła zachichotali.
- Nie będziemy wam już przeszkadzać, więc dziękuję za autografy i zdjęcia. - Odpowiedziała, jak mi się wydawało dziewczyna, która spytała o autografy.
- Czekajcie. Może wpiszcie mi wasze twittery, a ja was zaobserwuję? - Uśmiechnęłam się podając im mój telefon. Spotkałam się z wielkim piskiem. Auł, moje uszy.
Po wszystkim pożegnałyśmy się z dziewczynami i odeszły od nas. Poszłyśmy prosto do KFC, to było nasze ulubione miejsce zaraz po Starbucks'ie, nie oceniajcie nas, uwielbiałyśmy sobie podjeść. Zamówiłyśmy jedzenie i usiadłyśmy wygodnie w miejscu mniej na widoku.
- To było szalone. - Zaśmiała się.
- Te dziewczyny były kompletnie urocze, całkiem mnie zaskoczyły tym, że chciały autografy i zdjęcia ze mną.
- Kochana przyzwyczajaj się do tego, bo jeśli chcesz dalej śpiewać, fanów będzie tylko więcej. A poza tym uwielbiam twój strój, ciekawe kto go wybrał. - Uśmiechnęła się.
- Oczywiście, że niesamowita Lydia. - Zachichotałyśmy jak nastolatki. Miałam założone kwieciste spodenki z wysokim stanem, dzięki którym moje nogi wydawały się dłuższe, do tego miałam dopasowaną bluzkę w paski z rękawami podciągniętymi do łokci, całość dopełniały dodatki, złoty zegarek, torebka i okulary, a do tego miałam założone buty, które były bardziej traperkami. Uważałam ten wygląd za zwyczajny, bo niczym się nie wyróżniałam. Lydia natomiast miała na sobie cielistą sukienkę, w której wyglądała idealnie, na tym zieloną kamizelkę, wyglądało to tak jakby wszystko było razem szyte, na stopach miała baleriny, a czerwona szminka na ustach dodawała jej kobiecości. Czerwony to był zdecydowanie jej kolor. (link do ubioru)
Kiedy się najadłyśmy i to tak, że miałam wrażenie jakbym miała pęknąć, ruszyłyśmy dalej do sklepów. Trzy godziny później miałam tyle toreb, że ledwo dawałam radę je trzymać nawet jak wkładałam jedną do drugiej, ale to była Lydia, więc nie można się dziwić. Jeśli szło się z nią do sklepu trzeba było przedtem porządnie się najeść żeby mieć siłę dźwigać wszystkie torby. Wchodząc do domu westchnęłam z ulgą. Pozbyłam się butów, włożyłam moje bambosze w słodkie kociaki, nie oceniajcie, kochałam koty, i ruszyłam do kuchni po szklankę wody. Po drodze do domu dzwoniłam do cioci czy ma już dosyć Jake'a, ale powiedziała, że odda mi go dopiero jutro, bo chce się nim nacieszyć. Trochę protestowałam jednak w końcu zmiękłam i zgodziłam się chociaż sama już za nim tęskniłam. Starałam się postawić na miejscu mojej cioci, skoro ja tęskniłam nie widząc go kilka godzin to ona musiała tęsknić chyba dziesięć razy mocniej. Wypiłam wodę i poszłam do salonu. Lydia już rozsiadła się na kanapie i włączyła film. Pamiętnik. Czemu mnie to nie dziwiło? Wróciły niechciane wspomnienia z Zaynem. Pamiętam jak siadaliśmy razem u mnie, albo u niego i włączaliśmy Pamiętnik, a on zawsze mnie wyzywał, a później naśmiewał się, że znam prawie wszystkie kwestie aktorów i mówiłam je razem z nimi. Jeden raz szczególnie zapadł mi w pamięć.
-Dlaczego akurat dzisiaj musi padać jak mieliśmy zaplanowane wesołe miasteczko? - Jęczał mi do telefonu Malik. Zachichotałam radośnie. Serio, on był najbardziej uroczym chłopakiem jakiego znałam.
- Zayn to, że pada nie oznacza od razu, że w ogóle nie możemy się spotkać. Przecież możesz do mnie przyjechać, będę czekać na przystanku, tego koło mnie i obejrzymy sobie jakiś film, co ty na to? - Często do mnie przyjeżdżał autobusem i umówiliśmy się, że jak jedno przyjeżdża do drugiego to, to pierwsze czeka za nim na przystanku żebyśmy mogli się pocałować i żeby ludzie nas podziwiali, jacy jesteśmy zakochani. To nie był mój pomysł, tak tylko mówię.
- Się robi. Za dziesięć minut mam autobus, więc za około 25 minut będę. Czekaj na mnie, kochanie. - Mruknął. Słyszałam jakiś szum, więc pomyślałam, że się ubiera.
- Czyżby mój kochany, słodki i romantyczny chłopak dopiero się ubierał? - Śmiałam się.
- Tak jakby. - Mruknął chyba zawstydzony, a ja nie mogłam nic na to poradzić, ale zaczęłam się jeszcze głośniej śmiać, czym prawdopodobnie jeszcze bardziej go zawstydziłam.
- Do zobaczenia za dwadzieścia minut, kochanie. - Powiedziałam nadal chichocząc, po czym się rozłączyłam.
Dwadzieścia dwie minuty później stałam pod parasolem na przystanku i czekałam za moim cudownym chłopakiem. Kiedy wysiadł z autobusu i mnie dostrzegł od razu podbiegł i schował się pod parasol, po czym przejął go ode mnie i niespodziewanie mocno pocałował moje usta, sapnęłam z zaskoczenia, ale odwzajemniłam pocałunek, trwaliśmy tak przez kilka dłuższych chwil dopóki nie postanowiłam się odsunąć, bo chciało mi się kichać. Idealny moment na popsucie chwili.
Zaczęłam chichotać.
- Co cię tak rozbawiło? - Spytał powoli ruszając w stronę mojego domu.
- Właśnie uświadomiłam sobie, że spełniłeś jedno z moich marzeń. - Na policzkach miałam rumieńce, ale miałam nadzieję, że Zayn weźmie to za skutek zimnego deszczu.
- Jakie są inne twoje marzenia? - Ku mojej uciesze nie wyśmiał mnie i nie drążył tematu.
- Chciałabym nagrać swoją własną płytę, a z takich bardziej realnych to chciałabym mieć kiedyś dziecko i wspaniałego męża, ale najważniejszym czego pragnę, jest żeby rodzice w końcu przejrzeli na oczy i traktowali mnie równo z moją siostrą. A twoje?
- Większość jest taka jak twoja, oczywiście chcę żonę, a nie męża. - Zaśmiał się. - I chciałbym żeby moja sytuacja w domu się choć trochę polepszyła, chciałbym pomóc moim rodzicom. - Posmutniał. Chciałam mu pomóc, ale nie wiedziałam jak, to mnie zabijało. Jedyne co mogłam zrobić to mocno go przytulić.
- Jaki film oglądamy? - Spytał rozsiadając się wygodnie na łóżku, kiedy wróciłam z piciem i jakimiś przekąskami.
- Pamiętnik. - Wyszczerzyłam zęby.
- Proszę cię nie. - Jęknął opadając głową na poduszkę.
- Dobrze wiedziałeś, że to zaproponuję. - Chichotałam.
***
Była połowa filmu, oczywiście ja znów mówiłam dialogi razem z bohaterami, po jakimś czasie czucia jak Zayn wpatruje się we mnie, nie wytrzymałam, odwróciłam się do niego i spytałam.
- Czemu mi się tak przyglądasz?
- Kocham Cię. - Odpowiedział szeptem. Miałam ochotę skakać z radości, w końcu wyznał, że mnie kocha, cudownie było to usłyszeć. Dosłownie się na niego rzuciłam, pocałowałam jego usta i upadliśmy na łóżko śmiejąc się. Zaczął mnie łaskotać, a ja wiłam się na wszystkie strony nie mogąc wytrzymać tej tortury.
To wspomnienie było jednym z tych najbardziej bolesnych, ale wywołało uśmiech na mojej twarzy.
Następny dzień przyszedł prędzej niż bym tego chciała. Ostatniego wieczoru wypiłyśmy z Lydią dwie butelki wina, z tego powodu nie dość, że wstałam o jedenastej, a o pierwszej byłam umówiona z Niallem, to jeszcze miałam potworny ból głowy.
- Lydia zabiję cię. - Powiedziałam do siebie. To właśnie moja przyjaciółka zmusiła mnie do wypicia takiej ilości wina.
- Za co znów? - Kiedy usłyszałam jej głos w swoim pokoju zaczęłam się rozglądać, ale nigdzie jej nie widziałam, dopiero po chwili spostrzegłam ją, leżącą niemalże pod moim łóżkiem. Zaczęłam się histerycznie śmiać, ale ból głowy szybko mi to przerwał.
- Cholera zamknij się, łeb mi pęka. - Powiedziała nieco głośniej i znów się skrzywiła, jak widać na mnie to miało mniejszy wpływ niż na nią. Wstałam i szybko poszłam do kuchni po dwie szklanki wody oraz advil, jeden dla mnie i jeden dla mojej przyjaciółki.
- Masz, pij. - Podałam jej tabletkę i szklankę z wodą.
Sama poszłam do garderoby żeby uszykować jakieś ubrania. Poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, wysuszyłam włosy, ubrałam się i zrobiłam delikatny makijaż. Gotowa zerknęłam na zegarek, za pięć minut Niall miał na mnie czekać przed domem. Jak tylko wyszłam spod prysznica wysłałam mu smsa z adresem. Usłyszałam dzwonek do drzwi, krzyknęłam prosząc by Lydia otworzyła drzwi, a ja w tym czasie chciałam zadzwonić do cioci i spytać o Jake'a. Mały nawet nie chciał mnie do telefonu, miał kolegów u siebie, tylko krzyknął z oddali "mama" i to było wszystko. Zeszłam na dół i zobaczyłam Nialla rozmawiającego z Martin.
- Jestem gotowa, możemy iść. - Uśmiechnęłam się przytulając Horana. Pomachaliśmy Lydii i poszliśmy do jego samochodu.

____________________________________________
Przepraszam, przepraszam możecie mnie zabić. Wiem długo nie było, ale myślę, że długość tego rozdziału jakoś wam to wynagrodzi. Niestety w szkole coraz więcej nauki, nie daję rady, masakra ;x 
teraz jeszcze byłam tydzień chora i nie miałam na nic ochoty.. Wybaczcie mi. Następny postaram się dodać szybciej, ale nic nie obiecuję.
Co myślicie o rozdziale?
Czy Alyssa powie Niallowi, że ma synka i zdradzi mu kto jest jego ojcem?
Co myślicie o tym jak Zayn się przed nią schował?
Proszę o duuużą liczbę komentarzy haha ♥
#MuchLove
Macie nasze pyszczki na osłodę faktu, że jutro szkoła ;x

11 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny :) o tak udała Ci się osłoda ;p nie mogę się doczekać kolejnego, buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam... czekam na kolejny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na next!! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku dziś zaczęłam czytać Twoje ff i rozwala mnie to, że pojawia się wątek Zerrie a na dodatek Zayn nie jest pewny uczuć do Pezz. Jestem Mixer ale nie lubię Zerrie więc dodatkowy plus haha XD To jest świetne i czekam na więcej :3 Możesz mnie informować na tt? :3
    @Elissabetthh

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze to nie mam pojecia jak to sie dalej potoczy . Mysle ze pewnie kiedys mu to powie ale jeszcze nie teraz . :) Super rozdzial .

    OdpowiedzUsuń